środa, 14 marca 2012

"Wiosna, wiosna, wiosna. Ach! To Ty!"

Coz za wspaniala niespodzianke sprawila nam Matka Natura, ze obdarzyla nas nagle wprost letnia pogoda. Caly ten tydzien pieknie swieci slonce, jest ponad 20 stopni C, kwitna kwiaty, a ludzie chodza w krotkich rekawkach i spodenkach. Nasz ogrod wyglada pieknie wiosennie, kwitna masy zonkili, oraz pierwiosnki. Dominuje kolor zolty. Musze koniecznie porobic pare zdjec i zamiescic je na blogu (jezeli jeszcze w ogole pamietam jak to sie robi...) W tym tygodniu codziennie po pracy i szkole jezdzimy z dziecmi na inny plac zabaw. W poniedzialek Paul wrocil wczesniej z pracy i pojechalismy grac razem z nim w tenisa. Wczoraj bylismy w naszym najblizszym parku (5 minut od nas) Thompson Parku, a dzisiaj spotkalismy sie z Kasia i Patty oraz ich dziecmi w parku w Rumson. Wszedzie bylo wspaniale dzieki pieknej pogodzie.
Coz, stwierdzam, ze ja to jestem jednak dzieckiem Natury. Gdy pogoda jest piekna, ja tez czuje sie wysmienicie, gdy jest szaro i ponuro i trzeba siedziec w domu - czuje sie zle, boli mnie glowa i tylko bym spala. Na cale szczescie tych pogodnych dni zawsze jest wiecej w zyciu, a szczegolnie w naszym klimacie. Ciesze sie bardzo gdy moge wyjsc na zewnatrz, pooddychac swiezym powietrzem, podotykac ziemi i roslin, poczuc promienie slonca na twarzy. Ten tydzien naprawde dobrze mi zrobil. Dzisiaj w drodze do Rumson widzialam cudowne kwitnace drzewa magnolii, oraz wisni. Nie moge w to uwierzyc, ze dzieje sie to w marcu, czyli miesiac wczesniej niz zwykle.
Wiosna to moja ulubiona pora roku. Jakze sie ciesze, ze juz jest tutaj!

sobota, 12 listopada 2011

Swieta, swieta, jedno za drugim.

Wlasnie wczoraj Jamesowi wypadl drugi zab mleczny, zaraz obok pierwszego. Jeszcze nie zrobilam mu zdjecia, tymczasem nowy zab juz calkowicie wyrosl w miejscu pierwszego zeba, ktory wypadl Jamesowi podczas letnich wakacji w Anglii - odwiedzin u Oli.

Ach! Jak ten czas leci... Juz niedlugo swieta: Dzikczynienia a zaraz potem Bozego Narodzenia. Oj duzo bedzie sie dzialo od teraz do konca roku.
Swieto Dziekczynienia jak zwykle wyprawiamy w naszym domu i goscimy przyjaciol, ktorzy tak jak my nie maja tutaj rodziny. W tym roku przychodza do nas Rosie, Robert i Christopher, oraz Patrycja z Ahmedem. Bedziemy mieli niezla uczte. Paul jest glownym kucharzem i juz teraz zaczal planowac. Obok tradycyjnego indyka bedzie wiele innych pysznosci. Mam nadzije, ze uda mi sie to sfotografowac i zamiescic na blogu. Nie moge sie doczekac tego swieta, szczegolnie, ze Paul bedzie w domu 5 dni z rzedu :)

Nie moge sie tez doczekac grudnia, kiedy przyjedzie Danusia z Piotrem i Wojtkiem, slubu Michala i Oleny oraz wspolnego obchodzenia Bozego Narodzenia.

Tymczasem wokol piekna, kolorowa jesien. W nocy jest zimno, tak ze mozna juz palic w kominku, co oczywiscie robimy. Wczoraj siedzielismy razem z dziecmi przy ogniu z kominka i ogladalismy Harrego Potera. Wszystkim nam sie podobalo, choc James kilka razy wybiegal z pokoju, bo sie bal. Ella byla odwazna i wszystko ogladala.

Moze dzisiaj tez to powtorzymy z nastepna czescia Harrego Pottera lub innym dobrym filmem.

Musze kiedys zaladowac pare aktualnych zdjec na mojego bloga.
Jak na razie publikuje bez zdjec.

sobota, 22 października 2011

Nadrabiam zaleglosci

Strasznie mi glupio, ze "moj genialny pomysl" pisania bloga o mojej rodzince wcale sie nie udal. Nic nie napisalam przez caly rok. Musze to nadrobic.
Oto krotkie sprawozdanie: James ma juz 6 lat, chodzi do przedszkola, Ella ma 3 i pol roku, tez chodzi do szkoly w moim collegu. Musze wkleic aktualne zdjecia dzieci.
Obydwoje bardzo lubia tanczyc, szczegolnie do muzyki Michaela Jacksona.
James chce zostac klownem jak urosnie. Ciegle opowiada kawaly i stara sie sam je ukladac. Ella go nasladuje i czasami mamy wieczory calkowicie zwariowanych kawalow, ktore nie trzymaja sie kupy. Ulubiony kawal naszych dzieci, to "Panie doktorze, wszyscy mnie ignoruja" Doktor: "Nastepny prosze." James jest niestety zafascynowany wszystkim co mozna zobaczyc na ekranie telewizora, komputera, iTouch, czy Wii. Bardzo szybko uczy sie jak tego typu rzeczy obslugiwac, gra lub oglada filmy. Staramy sie to ograniczac, zabraniac, ale trudno go od tego odzwyczaic.
Ella tez lubi ogladac filmy, ale jest bardziej samodzielna w znajdowaniu sobie innego zajecia. Bardzo lubi ukladac puzzle i sama umie ulozyc puzzle nawet z 50 czesci. Ella lubi takze rysowac, malowac i wycinac. Swietnie radzi sobie z nozyczkami, czasmi nawet az za swietnie - wiosna Ella obciela sobie wlosy, "bo byly za dlugie". Niestety obciela je tylko z jednej strony i musielismy ratowac sie fryzjerem.
Z Jamesem i Ella jest zawsze duzo zabawy i smiechu. To bardzo kochane dzieci.

wtorek, 14 września 2010

Pare zdjec z sesji fotograficznej na plazy

Wlasnie rozmawialam przez telefon z Ania i po raz kolejny zainspirowala mnie ona do blogowania. Sama Ania prowadzi juz kilka blogow, wlasnie dzisiaj odkrylam jeden szczegolny, na ktorym codziennie stara sie zamiescic trzy zdjecia. Jej zdjecia sa wyjatkowo piekne! Serdecznie zapraszam do obejrzenia: http://agrabowska.blogspot.com/

Pomyslalam, ze ja, jako fotograf powinnam robic cos podobnego, raczej nie codziennie, bo nie mam na to czasu, ale za kazdym razem gdy uda mi sie zrobic dobre zdjecie, postaram sie nim z Wami podzielic.

Na dzisiaj mam pare zdjec zrobionych 5-go wrzesnia 2010 na plazy Sandy Hook. Fotografowalam bardzo sympatyczna rodzinke i swietnie sie przy tym bawilam. Rezultaty tez sa zadawalajace. Sami zreszta zobaczcie.








wtorek, 24 sierpnia 2010

Czas ucieka a ja nie pisze...

Bardzo brzydko, bardzo brzydko, a przeciez tyle sie dzieje i zycie jest piekne i dzieci rosna i jest o czym pisac... To dlaczego ja nie pisze? Brak czasu to moje tlumaczenie, ale przeciez czas jest zawsze ten sam, nigdy sie nie zmienia, zawsze doba ma 24 godziny. Musze nauczyc sie lepiej rozporzadzac czasem abym miala go wiecej dla takich czynnosci jak np. pisanie bloga. Musze sie poprawic!

Tymczasem blog Ani, ktory jest moja inspiracja, kwitnie i zachwyca za kazdym razem jak na niego zagladam. Zdjecia z wyprawy do Maroka wygladaja jak zdjecia z National Geografic. Ta dziewczyna ma oko, wrazliwosc i talent. Tak przyjemnie czyta sie jej kazdy nowy post...

No wiec zabieram sie do sprawy. Nie pisalam prawie rok. Byl to super rok, rok przyjazni, radosci, milosci i nadziei. Bardzo szczesliwy rok. James wlasnie skonczyl 5 lat, Ella ma dwa i pol. Od wrzesnia James idzie do publicznego przedszkola. Ciekawa jestem jak mu sie tam spodoba, jak bedzie sobie radzil z nauka, odrabianiem lekcji, ponoc codziennie zadaja im zadania domowe... Jak ja to wszystko bede przezywac?...

Tak mi trudno uwierzyc, ze James ma juz 5 lat, ze jestesmy z Paulem razem juz 10 lat, ze czas tak szybko biegnie.

Tego lata wybralam sie z dziecmi na wakacje do Niemiec i Polski. Co to byly za wakacje!!! Super sie udaly. Mielismy wspaniala pogode, odpoczywalismy, jezdzilismy na rowerach, plywalismy w jeziorach... W Polsce natomiast bez przerwy spotykalam sie z ludzmi. To ich wlasnie najbardziej brakuje mi w Ameryce, choc mam tutaj rowniez wspanialych przyjaciol.
Musze poprzegrywac zdjecia z wakacji i zamiescic pare z nich na moim blogu.
Ogolnie, wakacje na medal. Ciesza mnie bardzo odnowione kontakty i przyjaznie, oraz perspektywy nastepnych spotkan i odwiedzin u nas a Ameryce.

Jeszcze zostalo pare dni wakacji. Jutro znowu spotykam sie z moimi przyjaciolmi, tymi z Ameryki, choc tak naprewdwe, to Kasia jest z Krakowa a Rosie z Republiki Dominikany... Dlatego wlasnie kocham Ameryke i dobrze sie tu czuje. Dla kazdego jest tu miejsce.
Dobra, koncze, bo zaczynam filozofowac.
Dobranoc!

piątek, 23 października 2009

Czlowiek uczy sie cale zycie

A uczenie sie nowych rzeczy zawsze bardzo mnie fascynowalo. Dlatego tak bardzo lubie moja prace, bo tutaj wciaz ucze sie czegos nowego. Jestam akurat w pracy i wlasnie przed chwilka pewien student pokazal mi jak mozna stworzyc graffiti na facebooku. Bardzo mi sie to spodobalo, szczegolnie, ze jego rysunki byly bardzo udane. Oto przyklad. Zobaczcie sami.








Stwierdzilam, ze program ten jest strasznie fajny i ze warto go wyprobowac. Dziala on w ten sposob, ze nagrywa kazdy ruch pedzla (raczej myszki) i pokazuje tworzenie dziela od poczatku do konca.

Oto moje pierwsze proby graffiti... w porownaniu do rysunku Adama, wyglada to jak dzieciece bazgroly, ale i tak mialam wielka frajde rysujac i publikujac moje jesienne impresje. Jezeli macie konto na facebooku, zachecam do wyprobowania :)






sobota, 10 października 2009

Wreszcie upragnione zdjecia!

Ojejku! Czego ja tu nie probowalam... Nic mi nie wychodzilo, ale ja nie poddaje sie tak latwo! Wreszcie jakos udalo mi sie wstawic pierwsze zdjecie przedstawiajace nasze rodzinne szalenstwa na plazy w Sandy Hook, ktory jest Parkiem Narodowym oraz piekna duza plaza, na ktora najczesciej jezdzimy.

Woda byla bardzo cielpla ku uciesze mojego Taty, ktory przyzwyczajony do zimnych kapieli w Baltyku, czul sie jak ryba w wodzie i kapal sie za kazdym razem gdy tylko bylismy nad oceanem. Fale byly bardzo mocne, czasem wrecz za mocne na plywanie, ale warto bylo chociaz sie troche pomoczyc.

Oto kolejne urocze zdjecia moich dzieci z plazy... Zrobilam ich tyle w tym roku, ze chyba wystarczy mi za cala zime. Bede nimi rozgrzewac w zimowe poranki lub wieczory :)


Zawsze myslalam, ze zdecydowanie wole gory, a tak sie zlazylo, ze zamieszkalam blisko plazy i musze przyznac, ze chociaz wciaz wole gory, co coraz bardziej kocham takze ocean i plaze.
Pozdrawiam plazowo, slonecznie i radosnie! Do nastepnego posta.